Internetowy Podróżniku,

Internetowy Podróżniku, kimkolwiek i gdziekolwiek jesteś, witam Cię serdecznie w moich skromnych, wirtualnych progach. Na tym małym kawałku mojej ambikowej szuflady, do której chowam różne przemyślenia i małe rękodzieła, te pisane, malowane, wydziergane czy gotowane oraz ulotne chwile, spojrzenia, to co mnie porusza, inspiruje, motywuje lub cieszy. Mam nadzieję, że spotkamy się znowu przy gorącym kubku herbaty aby przez chwilę zatrzymać się nad jakąś myślą, pomarzyć, pośpiewać, pośmiać się lub po prostu pomilczeć. Miło mi Cię gościć :) Proszę czuj się swobodnie, nie musisz zostawiać żadnych komentarzy, lajków, czy plusików, chyba że masz na to ochotę. Jeśli przeglądając moją szufladę choć raz zagości uśmiech na twojej twarzy lub zaduma na czole to będę zadowolona. Z pozdrowieniami :)

Aga, Ambikowo

poniedziałek, 23 grudnia 2013

CZYJE TO ŚWIĘTO?!


Mój Drogi Panie Jezu,
w tym cudownym dniu Twojego Narodzenia życzę Ci, żeby zawsze gdzieś była jakaś osoba, która pochyli się szczerze i z radością nad twoim żłóbkiem, aby wziąć do swojego serca twoją miłość i mądrość i z wdzięcznością będzie starała się być lepszą w swoim zwyczajnym życiu, nie dla pozoru i poklasku, ale dla Ciebie.
Dziękuję Ci za to, że pokazałeś mi co jest w życiu ważne i którą drogą iść.

niedziela, 22 grudnia 2013

pyszne WEGE PIZZERKI z ciasta francuskiego

To smaczna, prosta, szybka i w przygotowaniu przekąska na przyjęcie niespodziewanych gości lub inną okazję :)

Składniki:
ciasto francuskie - oczywiście gotowe.
Kiedyś widziałam przepis na takie ciasto, ale nie pokusiłam się o jego przygotowanie. Zedytowanie łatwiej kupić gotowe, choć pewno takie robione jest dużo lepsze. Może kiedyś spróbuję, zobaczymy...

farsz:
trochę pomieszałam kilka przepisów i wyszło jak zwykle, czyli po swojemu. O dziwo wszystkim smakowało ;)

- olej ryżowy - 2- 3 łyżki
- por - pokrojony grubsze w plasterki ok 2-3 mm
- jarzynka lub vegeta
- pomidory - pokrojone w kostkę
- bazylia
- oliwki zielone w całości
- groszek zielony
- pieprz, jarzynka, tzaziki - do smaku
- dowolny ser - na wierzch

Przygotowanie:
Ciasto francuskie pokroiłam w prostokąty i zawinęłam brzegi. Pewnie lepszym sposobem byłoby nałożenie na brzeg odkrojonej drugiej warstwy ciasta, ale tak też wyszło ciekawie. Ciasto włożyłam do piekarnika i zapiekłam ok. 8 min. Oczywiście miał wyrosnąć brzeg a środek pozostać płaski, ale bardziej wyrósł środek a brzegi oklapły, czyli miało być dobrze a wyszło jak zwykle :) Przez chwilę się zmartwiłam, ale to nic, nie dam się tak łatwo, muszę przecież to szybko zrobić, więc po wyjęciu z piekarnika, pacnęłam środek widelcem i już było płasko. Na to farsz, na wierzch ser i jeszcze raz do pieca. Zapiekło się ładnie, ser się roztopił i jedzonko było super.

Acha, oczywiście wcześniej przygotowałam farsz. Czyli wrzuciłam do woka podane wyżej składniki, w podanej wyżej kolejności i trochę podsmażyłam, żeby odparować całość.
Pewnie składniki można zmienić, dodać np. paprykę (nie cierpię papryki, łee) lub użyć jakiś inny ser np. mozzarellę lub co nam tam przyjdzie na smak. Czyli do wyboru do koloru. Moje były takie:

PYCHOTKA!

sobota, 7 grudnia 2013

NADZIEWANE PIECZARKI ZAPIEKANE ....

Super przekąska! Bardzo prosta, bardzo smaczna i bardzo pieczarkowa!

Składniki:
12 większych pieczarek
1 serek feta
1 pęczek szczypiorku


Pieczarki myjemy, obieramy i odrywamy od nich nóżki tak, aby zostały same kapelusze. W misce rozgniatamy widelcem serek feta, dodajemy do niego starte na tarce (na dużych oczkach) nóżki z pieczarek oraz pęczek posiekanego szczypiorku. Dokładnie mieszamy. Następnie nadziewamy tym farszem kapelusze pieczarek i zawijamy w folię aluminiową. Zapiekamy w piekarniku ok. 30 min, aż pieczarki puszczą wodę i zmiękną. Można je również zapiec na grillu lub na ognisku. Po wyjęciu z pieca, odlać wodę robiąc dziurkę widelcem w folii od spodu.
Podawać można na gorąco lub na zimno.

 SMACZNEGO!

środa, 4 grudnia 2013

POD WIATR

Jest taki wiersz, który w ciężkich chwilach w moim życiu pomagał mi jakoś przetrwać. W sumie nie wiem dlaczego, bo w zasadzie wcale nie jest optymistyczny. Nie jest to mój wiersz, ale chciałabym go tu zamieścić. Napiszę go z pamięci, więc może się wkraść jakiś błąd. Nie pamiętam już zupełnie układu wersów. Czytałam go z dwadzieścia parę lat temu. Napisał go Kazimierz Przerwa-Tetmajer, mam nadzieję, że mi wybaczy ewentualne błędy :)


pod wiatr 
ciągle pod wiatr
z zaciśniętymi zębami
z kroplą powietrza w gardle
do kości przewiany
szedł
i nawet umiał mówić coś z ostrożna
i przez łzy widzieć dalej niźli można

nauczył się wreszcie powietrzem podpierać
że już nie szedł a płynął
i sam wiatr wybierał
już burzę zrozumiał

nastała cisza
upadł
znów iść nie umiał

poniedziałek, 11 listopada 2013

UCZMY DZIECI KULTURY

"Scena w metrze. Wsiada młodziutka mama z 5-6 letnim synkiem. Jeden z mężczyzn ustępuje miejsca. Maluch mówi:
- Mama, siadaj!

Mama siada, ogólne zdziwienie. Pan, który ustąpił miejsca pyta:
- A czemu mamę posadziłeś? Ja tobie ustąpiłem miejsca.

Chłopiec patrzy na pana i odpowiada:
- Ja i tata jesteśmy mężczyznami, a mamę mamy jedną.

Dalej wagon jedzie w całkowitym milczeniu... Głowy spuszczone... Mama siedzi. Chłopiec stoi koło niej.

W zachwycie nie potrafimy oderwać od nich oczu.



Dziękujemy Ci, Mamo i Tato - o jednego mężczyznę więcej!"


piątek, 1 listopada 2013

PIERNICZKI GRYCZANE bez jaj!

Składniki:

3 szkl. mąki gryczanej,
3/4 kostki masła lub tyleż objętościowo oleju,
1 szkl. cukru najlepiej trzcinowego,
ok. 0,5 szkl. śmietany lub jogurtu,
2 łyżeczki sody oczyszczonej,
przyprawa do pierników,
można dodać do smaku:
wiórki kokosowe lub konfitury.

Wszystkie składniki wyrobić na stolnicy na elastyczne ciasto, nie przyklejające się do rąk. Jeśli wychodzi za suche to dodać śmietany lub oleju. Rozwałkować na grubość ok 0,5cm, wyroić ciasteczka i upiec ok 15 min w 180 stC, aż się zarumienią. Uważać żeby nie przypalić. Na koniec można posypać cukrem pudrem lub ozdobić lukrem wg. uznania.

  SMACZNEGO!

czwartek, 24 października 2013

PROGNOZA POGODY :)

 Nie lubię zimy, a szczególnie jej końca. Tego momentu przesilenia, zanim przyjdzie na dobre wiosna i znowu zrobi się ciepło. Choć teraz, przecież słońce jeszcze tak mocno grzeje... nie wróży to jednak lata, ale zbliżające się mrozy.
Tak to już jest; wiosna, lato, jesień, zima i tak w kółko. Raz na górze, raz na dole, raz słońce, raz deszcz, raz dobrze, raz źle. Zawsze jak jest źle to myślę, że przecież przyjdzie lato, co roku jest to i teraz będzie, nawet jak zima przedłuża się niemiłosiernie. To też wskazuje na to, że po lecie przyjdzie zima, więc może warto brać to pod uwagę i nie być tak bardzo rozczarowanym i zawiedzionym, gdy nadejdą chłody. Nabrać trochę dystansu do ciągle pędzącego i zmieniającego się świata.

"Okresowe pojawianie się szczęścia i niedoli i ich znikanie w odpowiednim czasie jest jak nadchodzenie i przemijanie letnich i zimowych pór roku. Wynikają one jedynie z percepcji zmysłowej (...) i należy nauczyć się znosić je bez niepokoju.”

(Bhagavad-gita 2:14)

środa, 23 października 2013

RACHUNEK - historia z morałem

      Któregoś wieczoru, gdy mama przygotowywała kolację,  syn stanął w kuchni, trzymając w ręku kartkę. Z oficjalną miną, dziecko podało kartkę matce, która wytarła sobie ręce w fartuch i przeczytała, co było napisane:
- za wyrwanie chwastów na ścieżce: 5 złotych;
- za uporządkowanie mojego pokoju: 10 złotych;
- za kupienie mleka: 1 złoty;
- za pilnowanie siostrzyczki (3 popołudnia): 15 złotych;
- za otrzymanie dwukrotnie najlepszego stopnia: 10 złotych;
- za wyrzucanie śmieci co wieczór: 7 złotych.
Razem: 48 złotych.  

      Mama spojrzała czule w oczy syna. Jej umysł pełen był wspomnień.
Wzięła długopis i na drugiej stronie kartki napisała:
- Za noszenie ciebie w łonie przez 9 miesięcy: 0 złotych;
- Za wszystkie noce spędzone przy twoim łóżku, gdy byłeś chory 0 złotych;
- Za te wszystkie chwile pocieszania ciebie, gdy byłeś smutny 0 złotych;
- Za wszystkie osuszone twoje łzy: 0 złotych;
- Za to wszystko, czego ciebie nauczyłam dzień po dniu: 0 złotych;
- Za wszystkie śniadania, obiady, kolacje, podwieczorki i śniadania do szkoły: 0 złotych;
- Za opiekę, którą ci daję każdego dnia: 0 złotych.
Razem: 0 złotych.

      Gdy skończyła, uśmiechając się matka podała kartkę synowi. Ten przeczytał to, co napisała i otarł sobie dwie duże łzy, które pojawiły się w jego oczach. Odwrócił kartkę i na swoim rachunku napisał:   "Zapłacono" 

CZY ZAWSZE MUSI BYĆ COŚ ZA COŚ?!

poniedziałek, 14 października 2013

NITKĄ MALOWANE

    Całkiem niedawno odkryłam, że można malować nie tylko farbami. Zamiast podobrazia na sztaludze można umieścić ramkę z osnową, a do stworzenia obrazu użyć wełny. Na targach rękodzieła spotkałam Panią, która odkryła przede mną tajniki tej sztuki i dzięki temu zrobiłam pierwszy w życiu GOBELIN.
    Oto on, jeszcze na ramce:


    Odbiór i komentarze przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Chyba połknęłam bakcyla. Mam głowę pełną pomysłów, więc w miarę możliwości i wolnego czasu będę dziergała.
Sama jestem ciekawa co z tego wyjdzie. :)

Ps.
Jeśli masz lub wiesz, że gdzieś u kogoś błąka się zupełnie niepotrzebna i zapomniana wełna, która przeszkadza i trzeba ją wyrzucić, to proszę skontaktuj się ze mną, chętnie ją odkupię.

czwartek, 3 października 2013

WSCHÓD - wspomnienia z wakacji

Wczesny ranek jest wyjątkowym, magicznym czasem w ciągu całego dnia. Idealnym na medytację... To urokliwe światło, tajemnicza mgła i cudowna cisza. Łatwość skupienia, czystość myśli i spokój umysłu, dźwięk mantry i odpoczynek dla serca...


poniedziałek, 16 września 2013

NIENARODZONY ATEISTA? ;)

W brzuchu ciężarnej kobiety rozmawiają bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego:
- Wierzysz w życie po porodzie?
- Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, ze my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem.
- Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać?
- No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią.
- No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina.
- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyć.
- Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według ciebie w ogóle jest?
- No przecież jest wszędzie wokół nas Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.
- Nie wierze! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem czyli jej nie ma.
- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, ze prawdziwe życie zaczyna się później.

ech...

czwartek, 12 września 2013

WEGE BARSZCZ Z ZIEMNIAKAMI

To taka prosta i szybka wersja babcinego barszczu. Dzieciaki bardzo go lubią, bo z ziemniaków można zbudować most, zamek, górę, wieżę i co tam jeszcze wyobraźnia podpowie, smak jest taki, że zdecydowanie za szybko robi się pusto na talerzu, a ten kolor! Bez żadnego barszczowego kwasu wyszła taka fuksja, że nie mogłam oczu oderwać, ale język i tak zrobił swoje  ;)

Składniki na 5l garnek:
woda - ok. 2,5l
buraki - 5-6 szt
marchewka - 2-3szt
pietruszka korzeń - 1-2 szt
seler - 1 mały
przyprawy:
ziele angielskie, listek laurowy, sól, pieprz, jarzynka, majeranek, czosnek, cukier, cytryna, ocet jabłkowy,

i oczywiście:
ziemniaki ugotowane osobno i ugniecione na puree w ilości wg uznania.

Wszystkie warzywa myję, obieram i trę na tarce z grubymi oczkami, dzięki temu szybciej się ugotują. Każde warzywko do osobnej miski, aby zachować kolejność smaków przy dodawaniu do zupy.
...więc, po kolei:
(gorzki) wrzątek - ok. 2,5l,
(gorzki) kilka listków laurowych,
(słodki) starte buraki,
(słodki) starta marchewka,
(słodki) starta pietruszka,
(ostry) starty seler,
(ostry) kilka nasionek ziela angielskiego,
(ostry) trochę pieprzu do smaku,
(słony) jarzynka, sól, soja sos, ewentualnie bulion grzybowy,
pogotować tak długo, żeby warzywa były miękkie,
(kwaśny) wyciśnięty sok z jednej cytryny,
(gorzki) 2 łyżki majeranku,
(gorzki) można dolać wrzątku, jeśli potrzeba ,
(słodki) 2 łyżki masła,
(słodki) ok. 2 łyżki cukru trzcinowego,
(ostry) 3-4 zgniecione ząbki czosnku,
(ostry) trochę mielonego pieprzu do smaku,
(słony) trochę dosolić,
(kwaśny) dodać octu jabłkowego,
i ewentualnie jak ktoś lubi
(kwaśny) można dodać kwaśnej śmietany.

SMACZNEGO!

niedziela, 8 września 2013

KARMA I REINKARNACJA - czyli moje refeksje na temat historii o stolarzu

      Podobne przesłanie, jak w historii o stolarzu, znajdziemy w wielu miejscach. Wszyscy przecież znamy powiedzenia: "jesteś kowalem swojego losu", "jak sobie pościelesz tak się wyśpisz", "jak posiejesz tak zbierzesz" czy "nie buduj zamków na piasku".
      Jednak, czyż nie zauważamy, że to nie zawsze tak działa? Dlaczego jeden nie pracuje a ma wszystko, a drugi całe życie haruje za marną pensję i ciągle klepie biedę? Dlaczego jednemu zawsze udaje się wymigać, oszukać, wybielić, a drugi z byle powodu ma wielkie problemy. Dlaczego ktoś wykształcony, kto włożył w swoją edukację wiele wysiłku i pracy musi potem zasuwać na zmywaku, a drugi zawsze się lenił i kombinował i ten jest prezesem i zarabia kupę kasy? Dlaczego cały czas, gdzieś na świecie, wykorzystywane są i umierają niewinne dzieci? Niesprawiedliwe - prawda?
      Jeśli, jednak spojrzymy na to z szerszej perspektywy, więcej niż tego jednego życia, sprawa zaczyna się bardziej klarować.
      Zastanawiałam się kiedyś nad tym w taki sposób: gdybyśmy wzięli pod uwagę seryjnego mordercę, który z premedytacją i pełną świadomością pozbawił życia 50 osób, a z drugiej strony osobę, która z takich czy innych przyczyn, zabiła jedną osobę to jaka kara będzie sprawiedliwą dla tych dwóch osób? Jeśli uznamy karę śmierci za słuszną dla obydwóch z nich to czy nadal będzie ona sprawiedliwą? Czy może sprawiedliwie by było gdyby ten pierwszy został skazany na karę śmierci 50 razy a ten drugi tylko raz? To jest właśnie prawo KARMY, czyli musisz odebrać tyle bólu ile go zadałeś jak również tyle radości ile dałeś innym. To jest wyższa sprawiedliwość i śmierć nie jest tutaj końcem, a jedynie przejściem do kolejnego etapu, ponieważ:

"Dla duszy nie ma narodzin ani śmierci. Raz będąc nigdy nie przestaje istnieć. Jest nienarodzoną, wieczną, zawsze istniejącą, nigdy nie umierającą i pierwotną. Nie ginie kiedy zabijane jest ciało" (Bhagavad-gita 2.20)

  „To za przyczyną umysłu żywa istota osiąga pewien rodzaj ciała, stosownie do swego kontaktu z naturą materialną. Na podstawie stanu umysłu żywej istoty, można zorientować się, kim była ona w życiu przeszłym, jak też jaki rodzaj ciała otrzyma w przyszłości. W ten sposób umysł wskazuje na przeszłe i przyszłe ciała.” (Śrimad Bhagavatam 4.29.66)

   „Będąc w tym materialnym świecie, żywa istota przenosi swoje różne koncepcje życia z jednego ciała do drugiego, tak jak powietrze przenosi zapachy kwiatów. Przyjąwszy inne fizyczne ciało, otrzymuje ona pewien typ zmysłu słuchu, smaku, powonienia i dotyku, które grupują się wokół umysłu. Wskutek tego zadowala ją określony zespół przedmiotów zmysłów.”  (Bhagavad-gita 15.8-9)
„W oparciu o procesy ciała subtelnego żywa istota rozwija i porzuca ciało fizyczne. Znane jest to jako transmigracja duszy. W ten sposób dusza doświadcza różnych rodzajów tak zwanej przyjemności, rozpaczy, strachu, szczęścia i nieszczęścia.” (Śrimad Bhagavatam 4.29.75)
 

... więc może warto się czasem zastanowić w jakim domu przyjdzie mi kiedyś żyć? 
Jak to się jeszcze mówi:
- PERSPEKTYWA MA ZNACZENIE!

środa, 4 września 2013

Historia z Morałem - STOLARZ

"Pewien stary stolarz był gotowy do przejścia na emeryturę. Powiedział swojemu szefowi, że planuje porzucić biznes budowlany i zacząć cieszyć się życiem rodzinnym u boku swojej żony, dzieci i wnuków. Co prawda nie otrzymywałby zapłaty za swoją pracę pod koniec każdego tygodnia, ale emerytura na którą liczył wystarczyłaby mu na dostatnie i spokojne życie.
Szef trochę się zmartwił decyzją swojego pracownika, bo facet był świetnym fachowcem. Poprosił go o ostatnią przysługę, wybudowanie jeszcze jednego domu. Stolarz zgodził się, ale po jakimś czasie stało się oczywiste, że nie ma już serca do tej roboty. Pozwolił sobie na kiepską stolarkę, słabe wykończenie i używał niskiej jakości materiałów. Był to dość niefortunny sposób na zakończenie wspaniałej, pełnej rzetelności i uczciwości kariery.
Gdy stolarz ukończył zlecenie, szef przyszedł na inspekcję domu. Gdy to już zrobił, wręczył stolarzowi klucze do drzwi frontowych ze słowami: „To jest twój dom… mój prezent dla ciebie.”
Stolarz był w szoku!
Jaka szkoda! Gdyby tylko wiedział, że buduje swój własny dom, zrobił by wszystko zupełnie inaczej.
Podobnie jest z nami. Budujemy własne kariery i własne życie, każdego dnia. Często dajemy z siebie mniej niż na to nas stać. Po pewnym czasie, jesteśmy zszokowani, że musimy mieszkać w domu, który sami sobie zbudowaliśmy. Gdybyśmy tylko mogli to wszystko zrobić jeszcze raz, zrobilibyśmy to zupełnie inaczej.
Jesteś stolarzem, każdego dnia wbijasz gwóźdź, układasz belkę, wznosisz kolejną ścianę. Twoja postawa, twoje dzisiejsze wybory  budują dom w którym będziesz jutro mieszkał. Dlatego działaj mądrze!"

poniedziałek, 29 lipca 2013

BARSZCZ UKRAIŃSKI wg. 5 przemian

Zrobiłam wegetariański barszcz ukraiński po chińsku ale jakoś wyszło  ;)

Ok, nie było tak źle a nawet całkiem dobrze, co potwierdziły wszystkie smakujące go osoby, więc podzielę się przepisem. Czytałam w różnych miejscach, że dobrze jest wcześniej podsmażyć warzywa, które dodajemy do zupy, jednak często nie mam na to czasu ani cierpliwości, w związku z tym podsmażyłam tylko cebulkę. Najpierw obieram i myję wszystkie warzywa i potem po kolei je kroję i dodaję stopniowo do zupki. W między czasie trzeba chwilę wszystko pogotować, żeby warzywa zmiękły, tak aby po dodaniu ostatnich kwaśnych smaków już tylko zagotować chwilkę i gotowe.

Poszczególne składniki dodawałam do 5 l garnka w następujących ilościach i kolejności:
(gorzki) wrzątek - ok. 2,5l
(gorzki) listek laurowy - 4-5 szt,
(słodki) buraczki - 5-6 szt, trzeba je chwilę pogotować zanim dodamy kolejne składniki,
(słodki) marchewka - 2-3 szt,
(słodki) ziemniaki - ok. 0,5 kg,
(słodki) korzeń pietruszki - 2-3 szt, małe,
(słodki) fasolka szparagowa - ok. 10-20 dag, 
(ostry) seler korzeń - 1 mały,
(ostry) młoda, biała kapusta - 0,5 małej główki,
(ostry) trochę pieprzu mielonego i kilka ziarenek ziela angielskiego,
(słony) sól morska - ok. 2 łyżeczki,
(słony) można dodać 1 bulion grzybowy i trochę sosu sojowego,
(kwaśny) poszatkowana zielona pietruszka - pół pęczka,
(gorzki) majeranek - ok. 2 łyżki,
(słodki) podsmażona na maśle cebulka,
(słodki) cukier trzcinowy - 2 płaskie łyżki,
(ostry) trochę pieprzu mielonego oraz zmiażdżony czosnek - 5-6 ząbków,
(słony) do smaku dodać soli,
(kwaśny) koncentrat barszczu (trochę dla koloru i smaku), 3-4 łyżki koncentratu pomidorowego (rozrobione w zimnej wodzie) i ocet jabłkowy do smaku,
(kwaśny) można dodać śmietanę i resztę pęczka posiekanej zielonej pietruszki.

Smacznego!


wtorek, 23 lipca 2013

krótka HISTORIA z Morałem

"Pewien człowiek o zachodzie słońca wybrał się jak zwykle na spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Podszedłszy nieco bliżej, przekonał się, że to ktoś miejscowy, jakiś Meksykanin. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał to do wody.
Gdy zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że Meksykanin zbiera tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do mężczyzny i powiedział:
- Dobry wieczór, amigo. Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiałem się, co robisz.
- Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.
- Rozumiem... - odparł. - Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich... Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę - tłumaczył - że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia?
Meksykanin uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
- Ma znaczenie dla tej!"


niedziela, 21 lipca 2013

O MISTRZU!

Budzisz umarłe kwiaty do życia
dając im nektar swoich słów,
kamienne serca kruszysz w uczucia,
gdy spadnie na nie pyłek z twych stóp.

Na pustyni serca rośnie oddanie
skąpane w deszczu twoich uśmiechów,
mocno objęte świętym imieniem
sprawia, że wszystko nabiera blasku.

Ty bezdomnemu pokazujesz dom,
bezcelowości nadajesz sens,
wojnę zamieniasz w pokój, iluzję w proch,
wszystkim oddechom dajesz nowy cel.

Otwierasz przed nami drzwi wolności,
troskliwie pomagasz przekroczyć ich próg,
co powiedzieć tu może nieszczęśnik,
który gasi swój odwieczny ból.

O Mistrzu! Dziękuję za twą mądrość i dobro,
za twą miłość, którą budzisz mnie ze snu,
chcę wyrazić swą wdzięczność jak dziecko,
które może dać tylko garść uśmiechów.

Prosimy, pomóż nam wzrastać w miłości,
szczęśliwie służąc u Twoich Stóp.
Dając Ci kwiaty pełne wdzięczności,
pragniemy pokłonić się Tobie w tym Dniu.