Internetowy Podróżniku,

Internetowy Podróżniku, kimkolwiek i gdziekolwiek jesteś, witam Cię serdecznie w moich skromnych, wirtualnych progach. Na tym małym kawałku mojej ambikowej szuflady, do której chowam różne przemyślenia i małe rękodzieła, te pisane, malowane, wydziergane czy gotowane oraz ulotne chwile, spojrzenia, to co mnie porusza, inspiruje, motywuje lub cieszy. Mam nadzieję, że spotkamy się znowu przy gorącym kubku herbaty aby przez chwilę zatrzymać się nad jakąś myślą, pomarzyć, pośpiewać, pośmiać się lub po prostu pomilczeć. Miło mi Cię gościć :) Proszę czuj się swobodnie, nie musisz zostawiać żadnych komentarzy, lajków, czy plusików, chyba że masz na to ochotę. Jeśli przeglądając moją szufladę choć raz zagości uśmiech na twojej twarzy lub zaduma na czole to będę zadowolona. Z pozdrowieniami :)

Aga, Ambikowo

sobota, 29 lipca 2017

Turecka przypowieść - z morałem

"Przed swoją śmiercią Sulejman Wspaniały - sułtan osmański - wezwał głównodowodzącego i powiedział swoje ostatnie trzy życzenia:

- Po pierwsze chcę, aby moją trumnę nieśli najlepsi lekarze Imperium Osmańskiego. Po drugie, życzę sobie, by na całej drodze, którą nieść będą mój tabut, rozsypane były złote monety i klejnoty z mojego skarbca. Po trzecie chcę,  by moje dłonie wystawały z trumny i każdy mógł je zobaczyć.

Gdy głównodowodzący spytał zdumiony o powód owych życzeń, Sulejman Kanuni rzekł:

- Niech najlepsi lekarze niosą moją trumnę, by każdy wiedział, że nawet najznakomitsi są bezsilni przed obliczem śmierci. Niech całe złoto, jakie zdobyłem leży na drodze, by każdy zrozumiał, że bogactwo, które zdobywamy na tym świecie - również na tym świecie pozostaje. Niech każdy widzi moje dłonie i zobaczy, że nawet sułtan Sulejman Kanuni odszedł z tego świata z pustymi rękoma".
....


wtorek, 11 lipca 2017

TAKA SYTUACJA... jak na obrazku...

Jakiś czas temu wpadłam na poniższe zdjęcie, które nasunęło mi pewną refleksję, zaczerpniętą z życia zresztą. 



Podpisałabym je tak:

"Tak, tak Kochanie, oczywiście. Zrobię wszystko tak jak chcesz. Jak zawsze przecież."

Co ciekawe osoba, która od razu wczuje się w pozycję kota doskonale będzie wiedziała o co chodzi. Myślę jednak, że druga osoba, która gra rolę psa może w ogóle nie pomyśleć, że jest tu o niej mowa.

Czasem możemy mieć zbyt wyostrzone widzenie opieki i troski o kogoś kogo kochamy. Myślimy, że bez nas w ogóle ten ktoś sobie w życiu nie poradzi. Co ciekawe możemy innym radzić w podobnej sytuacji np. aby rodzic dał więcej swobody nastoletniemu dziecku zupełnie nie widząc tego, że sami trzymamy kogoś "w swojej paszczy"...

Możemy zawsze mieć wytłumaczenie, że chcemy dobrze dla tej osoby i przecież ona akceptuje nas i chce działać tak jak jej powiemy, ale czy tak jest na pewno? Czy czyjeś działanie zgodne z naszą wolą ale oparte na strachu jest takie samo jak to motywowane prawdziwą miłością, przyjaźnią i swobodą?

Kiedyś przeczytałam wypowiedź pewniej młodej osóbki, że chciałaby, aby jej kandydat na męża miał okazję i możliwość robienia złych rzeczy ale jednak wybierał, by nie działać w ten sposób". Czyż to nie ma większej wartości i nie pokazuje siły woli, decyzji i osobowości?

Nigdy nie będziemy pewni drugiej osoby jeśli nie damy jej prawdziwej wolności wyboru i nie pozwolimy działać inaczej niż sami uważamy za właściwe. Jeśli nie pozwolimy jej popełniać błędy i uczyć się na nich. Wiem, że to trudne, zwłaszcza w bliskich relacjach, doradzić i dać swobodę wyboru lub po prostu tylko wysłuchać i nic nie narzucać.

Powyższy obrazek sprawił, że zastanawiam się jaką ma wartość relacja na nim pokazana, pomimo wszystkich dobrych motywów i chęci? I co by było gdyby, pies otworzył szerzej swój pysk ...