Internetowy Podróżniku,

Internetowy Podróżniku, kimkolwiek i gdziekolwiek jesteś, witam Cię serdecznie w moich skromnych, wirtualnych progach. Na tym małym kawałku mojej ambikowej szuflady, do której chowam różne przemyślenia i małe rękodzieła, te pisane, malowane, wydziergane czy gotowane oraz ulotne chwile, spojrzenia, to co mnie porusza, inspiruje, motywuje lub cieszy. Mam nadzieję, że spotkamy się znowu przy gorącym kubku herbaty aby przez chwilę zatrzymać się nad jakąś myślą, pomarzyć, pośpiewać, pośmiać się lub po prostu pomilczeć. Miło mi Cię gościć :) Proszę czuj się swobodnie, nie musisz zostawiać żadnych komentarzy, lajków, czy plusików, chyba że masz na to ochotę. Jeśli przeglądając moją szufladę choć raz zagości uśmiech na twojej twarzy lub zaduma na czole to będę zadowolona. Z pozdrowieniami :)

Aga, Ambikowo

poniedziałek, 29 lipca 2013

BARSZCZ UKRAIŃSKI wg. 5 przemian

Zrobiłam wegetariański barszcz ukraiński po chińsku ale jakoś wyszło  ;)

Ok, nie było tak źle a nawet całkiem dobrze, co potwierdziły wszystkie smakujące go osoby, więc podzielę się przepisem. Czytałam w różnych miejscach, że dobrze jest wcześniej podsmażyć warzywa, które dodajemy do zupy, jednak często nie mam na to czasu ani cierpliwości, w związku z tym podsmażyłam tylko cebulkę. Najpierw obieram i myję wszystkie warzywa i potem po kolei je kroję i dodaję stopniowo do zupki. W między czasie trzeba chwilę wszystko pogotować, żeby warzywa zmiękły, tak aby po dodaniu ostatnich kwaśnych smaków już tylko zagotować chwilkę i gotowe.

Poszczególne składniki dodawałam do 5 l garnka w następujących ilościach i kolejności:
(gorzki) wrzątek - ok. 2,5l
(gorzki) listek laurowy - 4-5 szt,
(słodki) buraczki - 5-6 szt, trzeba je chwilę pogotować zanim dodamy kolejne składniki,
(słodki) marchewka - 2-3 szt,
(słodki) ziemniaki - ok. 0,5 kg,
(słodki) korzeń pietruszki - 2-3 szt, małe,
(słodki) fasolka szparagowa - ok. 10-20 dag, 
(ostry) seler korzeń - 1 mały,
(ostry) młoda, biała kapusta - 0,5 małej główki,
(ostry) trochę pieprzu mielonego i kilka ziarenek ziela angielskiego,
(słony) sól morska - ok. 2 łyżeczki,
(słony) można dodać 1 bulion grzybowy i trochę sosu sojowego,
(kwaśny) poszatkowana zielona pietruszka - pół pęczka,
(gorzki) majeranek - ok. 2 łyżki,
(słodki) podsmażona na maśle cebulka,
(słodki) cukier trzcinowy - 2 płaskie łyżki,
(ostry) trochę pieprzu mielonego oraz zmiażdżony czosnek - 5-6 ząbków,
(słony) do smaku dodać soli,
(kwaśny) koncentrat barszczu (trochę dla koloru i smaku), 3-4 łyżki koncentratu pomidorowego (rozrobione w zimnej wodzie) i ocet jabłkowy do smaku,
(kwaśny) można dodać śmietanę i resztę pęczka posiekanej zielonej pietruszki.

Smacznego!


wtorek, 23 lipca 2013

krótka HISTORIA z Morałem

"Pewien człowiek o zachodzie słońca wybrał się jak zwykle na spacer opustoszałym brzegiem morza. Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Podszedłszy nieco bliżej, przekonał się, że to ktoś miejscowy, jakiś Meksykanin. Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał to do wody.
Gdy zbliżył się jeszcze bardziej, dostrzegł, że Meksykanin zbiera tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę. Wielce zaintrygowany podszedł do mężczyzny i powiedział:
- Dobry wieczór, amigo. Przechodziłem właśnie tędy i zastanawiałem się, co robisz.
- Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.
- Rozumiem... - odparł. - Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich... Jest ich po prostu zbyt wiele. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę - tłumaczył - że na tym tylko wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu, że to, co robisz, nie ma większego znaczenia?
Meksykanin uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją do wody, odrzekł:
- Ma znaczenie dla tej!"


niedziela, 21 lipca 2013

O MISTRZU!

Budzisz umarłe kwiaty do życia
dając im nektar swoich słów,
kamienne serca kruszysz w uczucia,
gdy spadnie na nie pyłek z twych stóp.

Na pustyni serca rośnie oddanie
skąpane w deszczu twoich uśmiechów,
mocno objęte świętym imieniem
sprawia, że wszystko nabiera blasku.

Ty bezdomnemu pokazujesz dom,
bezcelowości nadajesz sens,
wojnę zamieniasz w pokój, iluzję w proch,
wszystkim oddechom dajesz nowy cel.

Otwierasz przed nami drzwi wolności,
troskliwie pomagasz przekroczyć ich próg,
co powiedzieć tu może nieszczęśnik,
który gasi swój odwieczny ból.

O Mistrzu! Dziękuję za twą mądrość i dobro,
za twą miłość, którą budzisz mnie ze snu,
chcę wyrazić swą wdzięczność jak dziecko,
które może dać tylko garść uśmiechów.

Prosimy, pomóż nam wzrastać w miłości,
szczęśliwie służąc u Twoich Stóp.
Dając Ci kwiaty pełne wdzięczności,
pragniemy pokłonić się Tobie w tym Dniu.

niedziela, 14 lipca 2013

Zaprzyjaźnisz się ze mną???


Dla mnie to zdjęcie jest świetne i nasunęło mi pewną refleksję.

Tak bardzo chcemy przyjaźni, miłości, ciepła i zrozumienia a tak często nasze poszukiwania kończą się na zabawie w kotka i myszkę. Już myślę, że mam, złapałam i znowu nic, uciekła schowała się, pudło, tylko skóra i kości. Albo z drugiej strony, przecież mogę zaprzyjaźnić się z tym pięknym kocurkiem, jest taki duży, mądry, silny i ma takie piękne oczy i co... kończę w jego paszczy lub pazurkach.

Z natury jednak jestem przekorna i pomimo wszystko wierzę, że możemy odłożyć na bok swoje kocie i mysie skłonności. Spojrzeć głębiej, nie tylko na te zewnętrzne okrycia i prawdziwie zaprzyjaźnić się, bo przecież każdy w środku tego pragnie.  Utopia? Cóż, być może, jednak warto się starać, aby żyło nam się lepiej.

Dobrze jest mieć takie, swoje miejsce i czas na medytację, w której można odpocząć, doświadczyć spokoju i szczęścia, aby potem móc dalej iść w życie nie ulegając tym różnym, dziwnym skłonnościom.

sobota, 13 lipca 2013

moja WEGE PIZZA

 Tak, czasem lubię zjeść pizzę, a moje chłopaki jeszcze bardziej, a ponieważ trochę ciężko ją kupić na naszej pięknej, polskiej wsi, więc muszę ją zrobić sama. Jednak wcale na to nie narzekam, bo jak to zwykle bywa, co swoje to najlepsze. Przynajmniej mogę być pewna, że nikt do niej nie napluł, a takiego smaku i ciasta nie kupię nigdzie, bo przecież nie ma jak u mamy! :)

Składniki na ciasto na dwa placki pieczone równocześnie na dwóch płaskich blachach w standardowym piekarniku:

0,5 kg mąki (najlepiej pszennej razowej)
3 dag drożdży
szklanka ciepłej wody
2 łyżki oliwy lub oleju
tłuszcz do formy, sól

Mąkę, szczyptę soli i pokruszone drożdże wymieszać z ciepłą wodą. Zagnieść, po czym dodać 2 łyżki oleju i zagnieść ponownie. Ciasto odstawić do wyrośnięcia. W tym czasie przygotować sos pomidorowy i inne składniki na wierzch pizzy.

Sos do pizzy:
175 g koncentratu pomidorowego lub przecieru
trochę wody dla rozrzedzenia
1 łyżeczka oregano
1 łyżeczka bazylii
1 łyżeczka rozmarynu
1/3 szkl. oliwy z oliwek
pieprz do smaku
2 - 3 zgniecione ząbki czosnku
sól morska do smaku - ok 1- 2 łyżeczki

Całość wymieszać, dodając składniki w podanej wyżej kolejności i odstawić w ciepłe miejsce dla przegryzienia się smaków.

Wyrośnięte ciasto podzielić na dwie części, rozwałkować i rozłożyć na natłuszczonych olejem blachach. Wierzch posmarować wcześniej przygotowanym sosem pomidorowym i na to układać składniki wg uznania, np. podsmażone na patelni grzyby z cebulką lub pokrojone surowe pieczarki, plasterki cukinii, różyczki kalafiora lub brokuła, pokrojoną cebulkę, oliwki, kukurydzę itp. Posypać do smaku vegetą, oregano i czosnkiem oraz tartym żółtym serem. Jeśli chcemy pizzę bez sera to można polać ją sosem z humusu lub jakimkolwiek innym zagęszczonym mąką ryżową lub ziemniaczaną.

Piec ok. 20 min w gorącym piekarniku (220C)
Podawać z pysznym sokiem malinowym na lekko gazowanej wodzie mineralnej.




Przepisów na pizzę jest mnóstwo, ale ja robię właśnie taką! SMACZNEGO!