Internetowy Podróżniku,

Internetowy Podróżniku, kimkolwiek i gdziekolwiek jesteś, witam Cię serdecznie w moich skromnych, wirtualnych progach. Na tym małym kawałku mojej ambikowej szuflady, do której chowam różne przemyślenia i małe rękodzieła, te pisane, malowane, wydziergane czy gotowane oraz ulotne chwile, spojrzenia, to co mnie porusza, inspiruje, motywuje lub cieszy. Mam nadzieję, że spotkamy się znowu przy gorącym kubku herbaty aby przez chwilę zatrzymać się nad jakąś myślą, pomarzyć, pośpiewać, pośmiać się lub po prostu pomilczeć. Miło mi Cię gościć :) Proszę czuj się swobodnie, nie musisz zostawiać żadnych komentarzy, lajków, czy plusików, chyba że masz na to ochotę. Jeśli przeglądając moją szufladę choć raz zagości uśmiech na twojej twarzy lub zaduma na czole to będę zadowolona. Z pozdrowieniami :)

Aga, Ambikowo

czwartek, 19 maja 2016

Śrimati Radharani & Raghunatha Goswami - historia i obraz

         Pewnego dnia Raghunatha dasa Goswami siedział w świetle słonecznym na brzegu Radha-kundy, lamentując z powodu rozłąki z Radharani. Kiedy nadszedł dzień słońce stało się nieznośnie gorące i Raghunatha zaczął się obficie pocić. Również potoki łez płynęły z jego oczu i sprawiały że ziemia robiła się błotnista. Śrimati Radharani nie mogła znieść tego widoku i osobiście przyszła tam i stanęła za Raghunatha dasem. Trzymając swój welon ochraniała Raghunathę przed upalnym słońcem. Znosząc pełną siłę słońca, Śrimati Radharani również zaczęła się obficie pocić w wyniku czego jej ubrania stały się mokre a ziemia stała się nawet bardziej błotnista. 
Tak się zdarzyło, że Sanatana Goswami jeszcze raz przybył tam z wizytą i doznał szoku kiedy ujrzał Śrimati Radharani chroniącą Raghunathę przed upalnym, południowym słońcem. Radharani spojrzała na Sanatanę, uśmiechnęła się i nagle zniknęła. Następnie Sanatana podszedł do Raghunathy i przeszkodził w jego medytacji upominając go ponownie, tym razem za przyjmowanie służby od Śrimati Radharani i opisał mu wszystko czego był świadkiem. 
        Raghunatha w niedowierzaniu obrócił się i ujrzał lotosowe odciski stóp Śrimati Radharani na miękkiej, błotnistej ziemi. Wtedy Raghunatha zaczął płakać jak dziecko nieprzytomnie turlając się w ekstazie na ziemi do przodu i do tyłu.

(Olej na płótnie 50 x 60)