Czy zastanawiacie się czasem jak wychować swoje dzieci? Dla mnie to ważny temat i w związku z tym chciałabym
przedstawić tutaj kilka prawdziwych sytuacji, o których ostatnio usłyszałam. A
więc, wyobraźmy sobie:
Środek pięknego dnia w jednym z naszych pięknych,
zatłoczonych miast, w autobusie komunikacji miejskiej, równie zatłoczonej,
siedzi młoda kobieta z kilkuletnim dzieckiem na kolanach. Dziecko jest,
delikatnie mówiąc, bardzo niespokojne. Strasznie się wierci, kopie nogami na
wszystkie strony uderzając raz po raz młodego chłopaka, który siedzi na
przeciwko. Matka oczywiście widzi to, ale w żaden sposób nie reaguje. Po pewnym czasie, będąc
wielokrotnie skopanym, młodzieniec nie wytrzymuje i mówi do kobiety, aby
zwróciła uwagę swemu dziecku. Ta odpowiada, że nie będzie mu nic mówiła, bo jej
syn jest wychowywany bezstresowo i odwraca głowę w stronę okna. Chłopak zacina się i
nie kontynuuje rozmowy, dzielnie znosi dalsze kopnięcia, żując gumę stara się
nie zwracać uwagi na tą sytuację. Gdy autobus dojeżdża do jego przystanku młody
chłopak wstaje, wyciąga gumę z ust i rozciera ją na włosach kopiącego
dzieciaka. Oburzona matka woła: - "Co robisz?!" a chłopak z rozbrajającą
szczerością odpowiada - "No cóż, ja też byłem bezstresowo wychowany"
i wysiada. Inni pasażerowie z aprobatą i uśmiechem kiwają głowami, wyraźnie
będąc po stronie chłopaka.
Ciekawa jestem czy do tej matki coś dotarło? Inna
zasłyszana sytuacja:
Wielkie łóżko, w pięknej małżeńskiej sypialni, co noc jest
zajęte przez... kilkuletnią córkę. A rodzice? Śpią po dwóch stronach, obok... łóżka, na podłodze. Czy na pewno wszystko tu
jest w porządku?
Albo inna prawdziwa historia, którą kiedyś usłyszałam, o
chłopaku oskarżonym o zabicie swojej matki, która przez całe życie mu
nadskakiwała, starając się spełnić każdą jego zachciankę. A w momencie, w
którym, jak to w życiu, wszystko poszło nie tak, skończyły się pieniądze i
przyszły inne poważne, życiowe problemy, kto okazał się winny? No jak to kto?
Matka, przecież to ona zawaliła, za mało się starała, to przez nią wszystkie te
problemy ....
Czyż dzieci nie powinny nauczyć się szacunku, pokory,
łagodności, czy nie powinny znać swojego miejsca? O, albo inna idea - dzieci
trzeba słuchać, aktywnie. Owszem trzeba i trzeba o nie dbać i dać im wsparcie i
miłość i nauczyć tak wielu rzeczy... A czy próbowaliście kiedyś rozmawiać z
matką, która za każdym razem aktywnie słucha swoje dzieci? Dla mnie taka próba rozmowy była bardzo frustrująca. Trwała
spokojnie nie dłużej niż kilka, góra kilkanaście sekund, będąc co chwilę przerywaną przez
jedno z dzieci mojej rozmówczyni. Oczywiście, za każdym razem mój kontakt z nią zupełnie się urywał.
No, ale cóż mogę powiedzieć, żeby się głupio nie wymądrzać,
wiem przecież sama, że wychowanie dzieci to nie jest prosta sprawa i wymaga tak wiele wysiłku, stanowczości, determinacji, szacunku, łagodności, pokory i cierpliwości.
Mogę tylko powiedzieć sobie i innym, cytując z jedną z krótkich rad dla rodziców, które zamieściłam w innym poście:
"JAK DZIECI WYCHOWAMY TAKIMI JE MIEĆ BĘDZIEMY"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz