Słyszałam różne ciekawe historie dotyczące tematu reinkarnacji. Są ludzie, którzy poświęcili swoje życie na badanie wspomnień z poprzednich wcieleń u różnych osób, w szczególności dzieci.
Wszystkie te relacje są dla nas z reguły czymś czego nie możemy odnieść do własnego życia.
Jednak całkiem niedawno spotkało mnie coś co jest moim osobistym dowodem na reinkarnację :)
Otóż w "słusznym" wieku, ktoś zupełnie nieopatrznie wpłynął na moje ambicje i wzięłam do ręki szydełko i trochę włóczki oczywiście.
Nie miałam tego sprzętu wcześniej w rękach i to co poczułam jest dla mnie niezwykłe....
W jeden wieczór, z pomocą Internetu, opanowałam wszystkie potrzebne oczka i schematy i zaczęłam dziergać.
Na początku ręce trochę koślawe, mięśnie się napinają, wszystko boli przez kilka dni, ale...
tego się nie da opisać, ten dreszczyk emocji.... po prostu WIEM, że ja to już robiłam.
To tak jakby się weszło do domu w którym nigdy się nie było, ale wiesz doskonale gdzie co jest.
W ciągu dwóch miesięcy zrobiłam kilka serwetek, sweter, dwa szale, kilka kwiatków.
Teraz robię obrusik a ręce i głowa mają tyle pomysłów, że nie jestem pewna czy mi tego życia wystarczy.....
Właśnie, pytanie czy warto znowu się rodzić po to, żeby dziergać...???
Nooo, nie wiem....
trzeba by to jakoś połączyć z moją medytacją.... :)